czwartek, 23 września 2010

Wrześniowy Retreat

W poprzednim tygoniu byłem na 7-dniowych warsztatach w okolicy Buckland, w Walii. Jezdze tam na takie retreats 2 razy w roku, przez nieograniczona ilosc lat (jak dlugo kto chce). Jest to w ramach Ridhwan - Spiritual School (nie wiem jak to przetlumaczyc)

Wyjazdy wygladaja nastepujaco:
1. Na miejsce przyjezdza okolo 110 osob takich jak ja (studentow) oraz ok. 6 teacherów
2. Codziennie mamy 2 wyklady 2 godzinne i godzinny okres cwiczen (w dwojkach lub trojkach) na temat tego co bylo omawiane
3. Oprocz tego mamy sesje w małych grupach oraz sesje 1 na 1 z teacherem.
4. Na okres między tymi wyjazdami łączymy sie w male grupki 4-10 osobowe. Spotykamy sie raz na miesiac aby odsluchac nagrania ktore otrzymujemy i robic do nich cwiczenia.

Tak wiec jest tu sporo pracy nad soba i okazja do rozwoju osobistego. W tej szkole aplikowane jest sporo praktyk typowo duchowych (medytacje, mindfullnes). To jest podstawa, bez tego ta szkoła nie ma sensu.

Ale oprócz tego jest ogrom pracy psychologicznej. Wg tego podejścia (Diamond Approach) rozwoj duchowy nastepuję rownoczesnie z pracą psychologiczną, ponieważ wszelkie mechanizmy obronne oddalają nas od samego siebie i warto je dokładnie poznać i zrozumieć, wydobyć z podświadomości - zamiast odrzucać.

Ostatnie warsztaty były na temat agresji, siły, złości, witalności, odwagi itd. Badaliśmy nasze przekonania, uprzedzenia i własne słabości w tym temacie.

Naprawdę uwielbiam te wyjazdy i już ubolewam nad tym, że następny wyjazd jest dopiero za 8 miesięcy. Więcej w temacie:
http://www.ridhwan.org/school/school.html

czwartek, 9 września 2010

Erich Fromm

Uwielbiam książki. Co prawda właściwie nie czytam powieści, ale od wszelkich poradników czy książek self-help jestem uzależniony. To dzięki książkom zainteresowałem się swoim wnętrzem i zmieniłem swój tryb i zainteresowania.

Zaczęło się od Ericha Fromma. No dobra, zaczęło się od shitu w stylu Anthony Robbins "Obudź w sobie olbrzyma" - przeczytałem kilka książek tego typu ale one mnie tylko frustrowały - najpierw budowały nadzieję, obiecywały banalne rozwiązania i super efekty a kończyło się zawodem.

E. Fromm daleki jest od pop-psychologii. Jest to wybitny naukowiec, którego fascynował człowiek - jego rozwój. Co jest dobre dla istoty ludzkiej? Co sprawia że jest szczęśliwy? Co to jest szczęście? Dzięki Frommowi powstał nowy nurt psychoanalizy - ponieważ najbardziej interesował go kulturowy wpływ otoczenia na człowieka. I tak:

1) "Mieć czy być" - moim zdaniem to powinna być lektura w liceum. Książka magiczna i czuje, że miałem szczęście że natrafiłem na nią tak wcześnie, bo wznieciła mój apetyt czytelniczy.

2) "Sztuka istnienia" - cieniutka książeczka, która też rozwaliła mnie na łopatki. Jej największym atutem jest to, że nie tylko jest solidną pracą naukową, ale też zawiera osobiste wskazówki samego Fromma. Podaje sugestie co robić - tłumaczy wartość koncentracji i skupienia. Warto przeczytać ze trzy razy, żeby przyswoić sobie przekaz. Moim zdaniem jest to kontynuacja "Mieć czy być"

3) "Ucieczka od wolności" - książka bardziej socjologizna. Jak zmiany globalne (jak uprzemysłowienie) wpływają na jednostkę? Jak zmienia się człowiek i dokąd zmierza? Dlaczego jest coraz bardziej wyalienowany i samotny? Perełką w książce jest studium psychologii hitleryzmu. Książka mało praktyczna ale skłania do przemyśleń i jest po prostu mega ciekawa!

4) "O sztuce miłości", "Buddyzm zen i psychoanaliza" , "O sztuce słuchania" - książki nie wpadły w pamięć jakoś znacząco, ale pamiętam że były ciekawe:)

5) "Anatomia ludzkiej destrukcyjności" - jeżeli zastanawiasz się nad paradoskem dlaczego człowiek potrafi siać takie spustoszenie a jest jedynym zwierzęciem z sumieniem - sięgnij po to dzieło. 550 stron malutką czcionką o ludzkiej destrukcyjności - widziane z kilku perspektyw (instynków, psychoanalizy, środowiska, behawioryzmu, neurofizjologii , antropologii itd itd - dzieło kompletne! :) )

piątek, 3 września 2010

Bieg Katorżnika

Pod koniec sierpnia wziąłem udział w przyjemnej imprezie. To był pierwszy raz w moim życiu.

W biegu katorżnika startowało ok 1500 osób. Dystans to 7.5 km - przez jezioro, tunele, sztuczne przeszkody do przeskoczenia, piwnice opuszczonego ośrodka ale przede wszystkim rowy bagna i rowy :)

W biegu wystartowało tez ponad 200 pań (!). Niemałą atrakcją była też Ucieczka z Alcatraz: o godzinie 13:00 wystartowali uczestnicy parami - związani ze łańcuchami (kajdankami). O 14:00 wyruszyła 250 osobowa grupa normalnych biegaczy którzy mieli za zadanie łapać ucieknierów :) Także było sympatycznie.

A oto ja po:




Zainteresowanym za rok gorąco imprezkę polecam!
http://www.youtube.com/watch?v=szb_fiL4gUI&feature=related